Pogoda była piękna tego dnia. Ale może na chwilę wróćmy do początku. Wstaję rano, jak zawsze sprawdzam na wszelki wypadek czy cały sprzęt fotograficzny działa, zaczynam się pakować do auta, a tutaj niemiła niespodzianka. Okazało się, że mam "kapcia". Czasu miałem dużo więc żeby być spokojnym i mieć koło zapasowe pojechałem od razu załatać. Rozmawiam o całej sytuacji z Panią Młodą i okazało się, że Ona i Pan Młody również mieli przygodę z samochodem chociaż bardziej ekstremalną niż ja. Na szczęście nie przeszkodziło, to w całej uroczystości.
Fryzura była robiona tuż za płotem więc mogłem zaczaić się na Panią Młodą. Oczywiście słonko świeciło już wysoko i muszę napisać, że było mi ciepło. Makijaż wykonywała znajoma osoba, a do tego w domu Pani Młodej więc mogłem w międzyczasie zająć się detalami. Oczywiście jak zabieram suknię wszyscy bacznie mnie obserwują ale nie ma co się dziwić. Pan Młody pojawił się punktualnie w czarnym SUV. Przywitanie było gorące.
W kościele od jakiegoś czasu trwa remont jednak starałem się unikać rusztowań na zdjęciach. Sala weselna była bardzo blisko i do tego jest w świetnym miejscu, tzn. odsunięta od zabudować i przy lesie czyli przyjemny cień. Oprawą zajmował się zespół muzyczny Eden z Przeworska. Wszyscy goście świetnie się bawili, a ja mogłem to tylko uwieczniać i czasem też sobie potupać do rytmu. Na kilka minut porwałem Państwa Młodych żeby skorzystać z ładnej lokalizacji, ale na krótko ponieważ znajomi przygotowali niespodziankę.
Na plener wybraliśmy się w innym dniu i szukaliśmy miejsca gdzie nie będzie za gorąco. Można powiedzieć, że nawet ochłodziliśmy się w wodzie. Ja również! :)
Pozdrawiam Was serdecznie! :)